Konopie – nowa moda czy cudowne panaceum?

Tematyce konopi i marihuany poświecono już tysiące stron. Z reguły są to opisy mówiące o tym, jak można wpaść w szpony nałogu (bo marihuana to przecież narkotyk). A jaka jest prawda o tej cudownej roślinie?

 

Czy konopie leczą?

Zapisy o konopiach indyjskich można znaleźć już na tablicach sumeryjskich i akadyjskich z około 1800 roku przed naszą erą. Dotyczyły głównie działania na konwulsję (dzisiaj padaczkę) oraz szereg innych dolegliwości. Znane są również średniowieczne arabskie rękopisy stosowania konopi w tej samej dolegliwości. W nowożytnej cywilizacji dopiero w XIX wieku ukazało się kilka publikacji naukowych na temat łagodzenia drgawek. Obecnie jest ich już tysiące. Problem w tym, że wciąż brakuje rzetelnych i praktycznych opracowań. Wniosek z tego płynie jasny. Jeżeli coś pomaga to się o tym pisze przez wieki, jeżeli coś jest nic nie warte, umiera śmiercią naturalną bardzo szybko. Odkrycie układu endokannabinoidowego w organizmie, na nowo zwróciło oczy na ten produkt. Okazało się, że prawie każda komórka posiada receptory, reagujące na naturalnie produkowane przez organizm związki, zwane kannabinoidami. Układ ten odgrywa olbrzymią rolę w utrzymaniu stałości środowiska wewnętrznego tzw. homeostazie organizmu, bierze udział w regulacji podstawowych funkcji życiowych np. łaknienia, snu, nastroju, procesów poznawczych , trawienia, metabolizmu, regulacji sercowo-naczyniowych, temperatury ciała itd. Do tej pory odkryto dwa główne receptory kannabinoidowe: CB1 występujące głównie w mózgu oraz CB2, występujące w większości poza układem nerwowym, dominując układ odpornościowy. To stymulacja tych receptorów wywołuje reakcje organizmu walki ze stanem zapalnym, od którego zaczynają się wszystkie nasze choroby.

Dzieje się tak, gdy organizm funkcjonuje sprawnie. A co się stanie gdy układ ten zacznie działać nieprawidłowo? Wtedy na ratunek przychodzą konopie. Zawierają one substancje podobne w swojej strukturze do kannabinoidów produkowanych przez nasz organizm. W odróżnieniu od naszych własnych kannabinoidów noszą one nazwę fitokannabinoidów. Łączą się z tymi samymi receptorami, i docierają w zdecydowanie większym stężeniu w organizmie i utrzymują się dłużej. Już z tego krótkiego opisu wynika, ze konopie powinny na stałe znaleźć się w naszym arsenale leczniczym.

 

Jak działają kannabinoidy?

Dotychczas zostało opisanych ponad 100 różnych kannabinoidów obecnych w konopiach indyjskich. Mówiąc bardzo ogólnie, można je podzielić na dwie grupy: THC (delta-9-tetrahydrocannabinol) – te nielegalne wobec prawa, oraz CBD – te legalne. Podział ten został ustanowiony na podstawie rodzaju wpływu na organizm.

THC kontroluje m.in.: odczuwanie bólu, reguluje apetyt, działa na ośrodek nagrody w mózgu, wpływa na nastrój, pamięć, ma właściwości relaksacyjne, zwiększa wrażliwość na bodźce z otoczenia. Jeżeli jego jest za dużo (np. zwiększona i nieodpowiednia dawka) to może powodować uczucie niepewności, leku (i tu może powstać problem u osób niezrównoważonych psychicznie). Dlatego prawo dopuszcza podawanie jego w stężenie tylko poniżej 0.2% . Inaczej działa CBD, którego stężenia prawo nie ogranicza. CBD nie łączy się z receptorami kannabinoidowymi, ale pełni bardzo ważną rolę modulatora układu endokannabinoidowego. Ma on bardzo niewielkie właściwości wpływu na psychikę (uczucie rozluźnienia psychofizycznego).

Uważny czytelnik może już wyciągnąć pewien wnioski. Dla zdrowia potrzebne są zarówno jedne jak i drugie. I tutaj zaczyna się problem. Jeżeli chcemy zastosować marihuanę do leczenia to stosunek THC i CBD powinien być najczęściej 1:1. Zaczynamy wkraczać w konflikt z prawem. Wprawdzie w Polsce został dopuszczony susz z konopi o zawartości THC 19%, lecz bez udziału CBD nie ma on specjalnej wartości leczniczej. Z takiego zestawu trzeba dopiero zrobić wartościowy lek.

Dlaczego więc oficjalna medycyna nie dopuszcza prawie żadnych produktów z konopi oraz dlaczego nie zostały wykonane badania kliniczne? Są kraje, w których prowadzone są intensywne badania naukowe, jak również pacjenci maja bezproblemowy dostęp do tej rośliny. Niestety Polska do nich nie należy.

Z moich, i nie tylko, obserwacji wynika, że konopie nie są panaceum na wszystkie choroby. Dobre wyniki uzyskuje się w leczeniu padaczki lekoopornej, Parkinsona, migren, natomiast w schorzeniach nowotworowych, neurodegeneracyjnych i wielu innych efekty są różne – w zależności od stanu zaawansowania choroby. Zasada jest taka, że im wcześniej pacjent ma szanse rozpocząć wspomaganie się konopiami, tym efekty są bardziej zadowalające. Dlatego niezbędne jest przeprowadzenie szeregu badań naukowych, celem określenia dawki, sposobu stosowania i wskazań, w których uzyskamy najlepsze wyniki.

 

Dawkowanie marihuany medycznej

Najwięcej nieporozumień i popełnianych błędów dotyczy sposobów zastosowania konopii. Musimy przystosować organizm do THC i CBD, tak jak przygotowujemy himalaistów do wejścia na najwyższe szczyty. Krótko mówiąc, musimy zbudować tolerancję. Jest to obowiązkowy etap w przypadku każdego pacjenta decydującego się na przyjmowanie marihuany medycznej. Oznacza to rozpoczynanie leczenia od bardzo małych dawek i stopniowe ich zwiększanie. Proces ten powinien trwać około 1 miesiąca. Jeżeli tego nie zrobimy, mogą wystąpić objawy bardzo nieprzyjemne, takie jak: senność lub bezsenność, zawroty głowy, skołowanie, natłok niepokojących myśli, nudności, osłabienie i panika. Mogą pojawić się także halucynacje, które nie są niebezpieczne, ale mogą przerażać. To stan przejściowy, więc nie należy wpadać w panikę. Efekty te minimalizuje jednoczesne przyjmowanie olejków z większą zawartością CBD. Z tego powodu te dwa kannabinoidy powinny być stosowane zawsze razem, uwzględniając inny udział procentowy jeden do drugiego, w zależności od schorzenia, które chcemy wyeliminować.

 

Dawka medycznej marihuany musi być dostosowana indywidualne do każdego pacjenta

Analizując obecny stan wiedzy o konopiach, w naszym kraju konieczne jest wykonanie dalszych badań, które pomogą lepiej poznać mechanizmy działania oraz określić dokładnie wzajemny stosunek THC do CBD, jak również wskazania zastosowania w różnych chorobach. To wszystko przed nami. Jak widać nie jest to wszystko proste. Nie można powiedzieć pacjentowi „proszę przyjmować 3 razy dziennie po jednej kropli…”. Dawka musi być dostosowana indywidualne dla każdego pacjenta i dlatego wymaga to wiedzy, doświadczenia i poświęcenia dużo czasu pacjentowi. Dobra wiadomość jest taka, że kalibrując organizm poprzez próby znalezienia odpowiedniej dla danej osoby dawki konopi, nigdy nie jesteśmy w stanie przedawkować i przez to doprowadzić do problemów zdrowotnych czy nawet śmierci, tak jak ma to miejsce z innymi syntetycznymi narkotykami. Dotychczas nie znalazłem ani jednej publikacji na świecie, która opisywałaby zgon z powodu przedawkowania marihuany (jest to związane z tym, ze receptory kannabinoidowe nie znajdują się w rdzeniu przedłużonym w którym są zlokalizowane ważne dla życia ośrodki takie jak: oddechowy, naczyniowy itd.).

O innych wspaniałych efektach i własnych obserwacjach w stosowaniu konopi napiszę w następnych artykułach poświęconych tematyce tej wspaniałej rośliny.

Prof. dr n. med. Andrzej Frydrychowski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *